środa, 26 czerwca 2013

Czerwcowe endy

Wrzucam już dziś tego posta, bo niestety (a może stety :D) odcinam się od internetu i wyjeżdżam....nie możliwe? sama jeszcze w to próbuje uwierzyć. W dodatku rozłąka z Louisem może być dla mnie zbyt bolesna, brak P też może być dokuczliwy równie jak mojej w pełni wyposażonej szafy (ta kwestia jest jeszcze do przedyskutowania) :D Są również plusy, koniec murzynostwa w sheratonie, słońce, plaża i drinki pod palmami :D Wracając do postu, ostatnio zauważyłam, że zużywam coraz mniej kosmetyków - albo ich nie potrzebuje.....albo się zapuściłam :P


1. Lirene stop cellulit

 Zachwycił mnie już w sklepie, jako że wszystko wącham a w szczególności to co kupuję, zjadam lub wkładam na siebie, powąchałam i ten balsam (energetyczna pomarańcza i grapefruit) i nawet nie wiem kiedy wpadł mi do koszyka :D Nie raz spotkałam się z wypowiedziami, że tego typu balsamy to ściema, a cellulit nie wyparowuje przecież sam. Tym razem to niestety nie prawda, ten balsam jest ZAJEBISTY! Fakt faktem trzeba stosować go regularnie, 2 razy dziennie i umiejętnie go wsmarowywać ale efekty są widoczne już po 1-2 tygodniach. Na pewno jeszcze go kupię!

 

2. Soraya, Piękne ciało- żel

Ten żel to coś co pozwoliło mi jeszcze znosić prysznic (od dawna cierpię na nostalgiczną potrzebę posiadania wanny, a niestety mam tylko 15cm brodzik :C) Świetnie się pieni, słodko pachnie i nawet myje ! :D Szkoda tylko, że ten cukierkowy zapach nie utrzymuje się na skórze...nie można mieć wszystkiego ale mimo wszystko daję mu miejsce w moim kąpielowym kąciku:)


3. Ziaja, activ - antyperspirant w kremie

Znacie to? Środek lata, wchodzicie do autobusu, pociągu, tramwaju, oczywiście wszystkie miejsca włącznie ze stojącymi obsadzone....i te ręce w górze. Czuć lekki dyskomfort i ten zapaszek. Mogę zagwarantować, że po zastosowaniu tego specyfiku nie ma opcji się spocić, no może prawie zawsze ;) Pachnie też fajnie, wyraźnie czuć nuty egzotycznych owoców oraz świeżość :) Szkoda tylko, że nie możemy posmarować nim czasem stojącego obok nas pasażera ;)
 

4. Venus- pianka do golenia

Skoro jesteśmy już przy temacie lata, skoro lato to zrzucamy zbędne futro i to dosłownie :D Najlepszym rozwiązaniem jest depilator, jednak nawet on nie wszędzie się sprawdzi (wyobrażacie sobie golenie pach depilatorem? auć), w tych i tamtych okolicach musimy się pomęczyć bardziej manualnie i tu mamy do wyboru plastry, kremy lub maszynki. Ja dziś skupiam się na tych ostatnich, nie ma dobrego golenia bez poślizgu, ani nie ma podrażnień tam gdzie zastosujemy dobrą piankę. Osobiście nie raz zdarzało mi się używać męskich pianek - lepiej zmiękczają włoski i nadają dobrego poślizgu :D Używałam też odżywek do włosów aka żeli do golenia oraz pianek. Ostatnio miałam na taśmie piankę venus konwaliową <3 Jest wydajna, tania i pachnie ślicznie ale chyba jednak wolę golić się "na odżywkę do włosów" ;)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz